sobota, 24 marca 2018

Od Lory CD Francisa

Wszystko stało się tak szybko, że nim się obejrzałam, to już musiałam wybierać sukienkę na bal. Tak bardzo mnie to pochłonęło, że nawet przez chwilę zapomniałam o Chesterze, co wydawałoby się absurdalne, ponieważ ostatnio był to temat, który ani na chwilę nie dawał mi spokoju. Natomiast zamiast tego, teraz Audrey nie dawała mi spokoju.
- Uważam że zdecydowanie powinnaś iść w jakiejś jaskrawej sukience, na przykład czerwonej. Teraz to modny kolor! - Upierała się, robiąc przy tym poważną minę. Przypomniałam sobie jej słowa, patrząc na długą, czarną sukienkę. Na mojej twarzy zawidniał lekki uśmiech. Nie wiedziałam o sukienkach kompletnie nic. Nie wiedziałam czy w czarnej  nie będę wyglądała jakoś staro, albo po prostu nieodpowiednio. Dlatego postanowiłam ożywić kreację jakimiś dodatkami, lecz póki co musiałam to zostawić. Może jakiś jaśniejszy pasek? A może jednak być cała na czarno? Przecież mam ciemne oczy, więc może pójdzie w parze. Zanurzyłam się w pościeli i momentalnie do głowy napłynęło mi masę myśli. Jak ja w ogóle poznałam Francisa? Nic nie pamiętam, wszystko stało się tak szybko. Czy mogę mu ufać? Chyba każdy kojarzy go chociażby z ujawnienia działalności Chestera. Czy co do mnie ma podobne plany? Kto wie, może wykorzystuje mnie na swoją korzyść. Zamknęłam oczy i cicho westchnęłam. Czy powinnam być dla niego miła? Poczułam jak materac się ugina. Uchyliłam jedną powiekę i ujrzałam Audrey.
- Myślę że ten Francis to fajny gość i że możesz mu zaufać. Poza tym - zaprosił Cię na bal! - Normalnie jakby mi czytała w myślach i przyszła tylko po to by mi odpowiedzieć. Zerknęłam na młodszą dziewczynę, unosząc jedną brew. Jej jasne loki idealnie grały z jasnymi, zielonkawymi oczami. "Zaprosił Cię na bal". No i co? Czy to argument w tak poważnej sytuacji? Kto wie czy nie zrobił tego, bo musiał.
- A ja myślę że powinnaś dać sobie spokój z myśleniem na takie tematy. - Podniosłam rękę by pobawić się jej włosami, lecz dziewczyna szybko wstała, niezadowolona kolejnymi słowami krytyki. Ja natomiast jedynie wzruszyłam ramionami.
~
Siedziałam na parapecie, próbując rozwiązać wewnętrzny konflikt. Dodawać jakiś pasek? Jak tak to jasny czy ciemny? A może do tej sukienki pasek nie pasuje? Mimo wszystko nie mam jakiejś super figury z nadzwyczajnymi wcięciami w talii, o które tyle dziewczyn się bije. Zdecydowanie za dużo czasu o tym myślę. Priorytetową sprawą, powinien być Chester. Z drugiej strony napłynęła kolejna myśl - gdzie podziewa się Francis oraz czy ma coś nowego w naszej "sprawie". Zadrżałam lekko na myśl o tym jakże ekscytującym spisku. Ni stąd, ni zowąd chłopak pojawił się tuż obok mnie. Spojrzałam na niego zdezorientowana z nutką zdziwienia. Pytanie o sukienkę sprawiło, że jeszcze bardziej się zestresowałam. Niby coś mam, ale jednak nie do końca. Jego lekki uśmieszek sprawił, że poczułam presję szybkiej odpowiedzi. W tej sytuacji najbezpieczniejsze wydało mi się po prostu danie znaku, że nie wszystko skończone, lecz jednocześnie że coś w tej sprawie zostało wszczęte. Dlatego idealną odpowiedzią wydało mi się zwykle "Może". Pewnie nie zabrzmiało to zbyt przyjaźnie, ponieważ jednocześnie powróciło mi do głowy, w jakiej sprawie "trzymamy się" razem. Dlatego naturalne było dla mnie spytanie o Chestera. Było widać jak chłopaka powoli opuszcza pozytywna energia.
- Jutro powinienem już wiedzieć wystarczająco dużo, żeby móc pomyśleć o jakimś konkretnym planie. - Na te słowa wyraźnie się podnieciłam. Wreszcie coś się rozkręca. Jednak to uczucie jak szybko przyszło, tak szybko poszło, bowiem Francis spytał wprost o moje byłe relacje z Chesterem. Przypomniała mi się moja wczorajsza wymiana zdań z Audrey. Czy naprawdę mogę mu zaufać? Czy on nie wykorzysta potem tego przeciwko mnie? Zmierzyłam go wzrokiem, po czym postanowiłam jakoś się od tego wymigać.
- Emm.. Bo wiesz.. To nic takiego. - Powiedziałam drżącym głosem, mając cichą nadzieję że chłopak odpuści. Zamiast tego, uniósł obie brwi, chcąc mi tym zakomunikować, że taka odpowiedź nie przejdzie. Wypuściłam ciężko powietrze. Kitu mu nie wcisnę, bo prędzej czy później i tak dowie się prawdy, co mogłoby zaprzepaścić mój udział w eliminacji wroga. Dlatego zdecydowałam, że powiem tylko tą najważniejszą część.
- No dobra. Tak, łączyło nas kiedyś coś więcej, lecz nigdy nie było to nic oficjalnego. Było to nawet stosunkowo niedawno, bo może jakieś 8 miesięcy temu. Zobaczył że mu ufam i okręcił mnie sobie wokół palca, robiąc ze mnie jeszcze bardziej naiwną, posłuszną mu dziewczynkę. Przy okazji kręcił z mnóstwem innych dziewczyn, ciągle zapewniając mnie że to nic takiego. Wykorzystywał mnie do różnych swoich prywatnych zatargów. Myślę że pokrótce to wyjaśniłam i to wystarczy. - Poruszyłam nerwowo nogami, poprawiając niewygodnie zwisającego włosa. Wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze przez dłuższą chwilę, po czym poklepałam go po ramieniu.
- Nie musisz odpowiadać. Czasem tak jest nawet lepiej. - Posłałam mu lekko wymuszony uśmiech,  po czym zaczęłam znikać gdzieś w korytarzu, zostawiając go z tyłu. Bardzo chciałam uniknąć wypłynięcia ewentualnych szczegółów na ten temat. Po całym moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Spokojnie Lora, on nie może okazać się taki sam. - Powiedziałam do siebie cicho. - Już jutro bal, a ty nadal nie masz dobranego stroju! - Dopowiedziałam sobie, wciąż idąc przed siebie. Nieoczekiwanie coś pociągnęło mnie za rękę. Usłyszałam tylko pojedyncze słowa, po czym osoba mówiąca zniknęła. Jednocześnie złapał mnie ból brzucha, co skutkowało chwilowym brakiem pewnej dynamiki, która zazwyczaj mi towarzyszyła. Cały incydent trwał zaledwie chwilę, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Coś tu się dzieje i nie jest coś co można od tak zignorować. Tym bardziej że tymi słowami, były "szkoła", "zewnątrz" i "groźba", z czego to pierwsze było wymawiane parę razy z rzędu. Poza tym mówca miał bardzo niespokojny i można być rzec że nawet z odrobiną paniki. Nie miałam pojęcia co robić, więc gdy tylko usłyszałam kroki, udałam się do pokoju. Tam zastałam Audrey, która od razu do mnie skoczyła.
- Znalazłam coś, co na pewno Ci się spodoba! - Powiedziała entuzjastycznie, pokazując jednocześnie długą, granatową sukienkę. Przyjrzałam jej się bliżej. W górnej części miała wyszywane wzory, które tworzyły coś na wzór koronki, która w niektórych miejscach pokrywała również przezroczysty rękaw. Od pasa, a może nawet już tuż pod biustem, zaczynała się gładka część. Dotknęłam ostrożnie materiału. Nie sądziłam że przyjaciółka była w stanie aż tak się zaangażować i znaleźć mi suknię, która naprawdę mi się podobała.
- Z bólem to mówię, ale naprawdę mi się podoba. - Zaśmiałam się, posyłając uśmiech dumnej z siebie dziewczyny. Sukienka jest ciemna, ale nie czarna tak jak chciałam, co chyba będzie wyglądało trochę lepiej. Próbowałam skupić się teraz na tym, lecz w głowie nadal kotłowało mi się od myśli. Kim była ta osoba, co miała na myśli, no i czemu akurat ja? Czy to miało związek z jakimś zupełnie nowym przemycanym obiektem, a może chodziło o coś zupełnie innego? A może to coś, w co zamieszany jest Francis, o którym zrobiło się ostatnio głośniej? Albo dlaczego po tym wszystkim tak bardzo rozbolał mnie brzuch? Te wszystkie myśli tak się nagromadziły w ciągu ostatnich dni, że zupełnie odbierają mi zdrowy rozsądek. 

<Francis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz