środa, 14 marca 2018

Od Parkera, CD Iris

 Wczesne popołudnie mijało w odczuciu chłopaka bardzo mozolnie. Temperatura na zewnątrz pozostawiała wiele do życzenia, jemu jednak zdawało się to nie przeszkadzać, gdyż od solidnych dwudziestu minut -w trakcie których, swoją drogą, powinien był siedzieć z tyłkiem przyklejonym do ławki na lekcji transmutacji- leżał pod drzewem w szkolnym ogrodzie, rzucając Frankowi nasiona słonecznika na najwymyślniejsze sposoby. Zwierzak za każdym razem przyjmował wyzwanie i prawie za każdym razem kończyło się ono jego powodzeniem. Parker przeklinał tylko pod nosem zwinność ptaka, szukając to coraz bardziej złośliwych zaklęć, którymi mógłby mu przeszkodzić, starał się jednak daremno. Po kolejnych dwudziestu minutach bezcelowej zabawy nagły dźwięk dzwonka zwabił go z powrotem do środka i zapędził na poddasze, na którym o tej porze -jak też się spodziewał- jeszcze nikogo nie było. Planował spędzić tam resztę dzisiejszego bloku lekcyjnego, gdy niespodziewanie przypomniał sobie o wydarzeniach zeszłej nocy i rysunkach Wampuski.
- To co Frank, złożymy wizytę nowej koleżance? - zwrócił się do kolibra z łobuzerskim uśmiechem. Niespodziewanie, jego plan na resztę dnia uległ znacznej zmianie.

*

- To chyba twoje - powiedział, bezceremonialnie rzucając kartkę rozmiaru A4 na ławkę nieznanej blondynki, tym samym wyrywając ją z półsnu. Ta spojrzała na niego, potem na rysunek i z powrotem na niego. Chciała coś powiedzieć, lecz żaden dźwięk nie wydobył się z jej ust. Parker uniósł brew i wydał z siebie ponaglające "hmm?". Gdy jednak i tym razem nie otrzymał odpowiedzi, wywrócił oczami i westchnął z poirytowaniem, po czym ruszył w stronę drzwi i mruknął tylko na odchodnym beznamiętne "nie ma za co".
- Czekaj.. - słowa zatrzymały pośpieszny krok chłopaka. - Czemu je powiększyłeś?
Parker aż prychnął, po czym odwrócił się i spiorunował dziewczynę złośliwym uśmiechem.
- Powiększyłem? Ty tak na serio? - blondynka przełknęła ślinę. - Twoje reducio było tak niedbałe, że po godzinie rysunek sam wrócił do normalnych rozmiarów. Trzymaj się.
- Słucham? - odparła z zauważalnym oburzeniem. - Wykonywałam to zaklęcie więcej razy niż potrafię zliczyć i nigdy nie zawiodło. Ewidentnie coś w nim namieszałeś, ty...
- Spokojnie, złotko, nie bulwersuj się - zatrzymał ją w pół słowa, już kompletnie znudzony zaistniałą sytuacją. - Mówię jak jest, a jeśli twoje czary w jakikolwiek sposób przypominają twoje rysunki, to mam dla ciebie jedną wiadomość: nawaliłaś. Ale hej, zawsze jest miejsce na poprawę, co nie?
To mówiąc puścił oczko do dziewczyny, obdarzając ją perliście białym uśmiechem, z którego jad mógłby aż kapać na podłogę. Jej wzburzenie zaś z każdym słowem chłopaka narastało.
- Masz coś do moich rysunków? - warknęła, zabijając go wzrokiem. Parker przejechał ręką przez włosy w geście frustracji.
- Dobrze, może tak: masz ładną kreskę, serio. - powiedział wprost, chcąc jak najszybciej zostawić za sobą tą niewygodną sytuację. - Ale reszta? Trochę powiewa kiczem. Słuchaj, nie mam na to czasu, trzymaj rysunek, ja spadam. 

<Iris?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz