poniedziałek, 12 marca 2018

Od Iris

Przez okno sączył się blask księżyca w pełni. Był on moim jedynym wytłumaczeniem, od dobrej godziny nie mogłam usnąć. Podniosłam się, podeszłam do okna i przycisnęłam czoło do zimnej szyby. Jasny biały księżyc rzucał srebrzysty blask na pokrytą śniegiem okolicę. Uwielbiałam spokój, mogłabym się w nim zatopić, zapominając o całym świecie. W takich chwilach mój umysł wypełniały cudowne pejzaże z różnych miejsc, w których miałam przyjemność się znaleźć. Pokręciłam lekko głową na wspomnienie smoczych gór, które zawsze inspirowały mnie do kolejnych szkiców. Nic nie mogłam poradzić na bezsenność, dlatego ruszyłam w kierunku pokoju wspólnego. Usiadłam na kanapie, wpatrując się w zgaszony kominek. Cisze zakłócał jedynie tykający zegar, odliczający do śniadania.

- Zostało jeszcze osiem godzin. - szepnęłam sama do siebie, zerkając na wskazówki.

Musiałam jakoś zająć swój czas, dlatego wróciłam się po swój szkicownik i ołówki. Wracając, sięgnęłam po swoją różdżkę, a za mną w podskokach pobiegła Kiki. Zaklęciem Incendio rozpaliłam kominek i wzięłam się za rysowanie swojego patronusa. W takie nocne jak ta potrafię przenieść się do innego świata, do mojego papierowego świata. Gdy skończyłam swoje dzieło, na samym dole zapisałam swoje przemyślenie. Tym razem brzmiało ono ,,Choć ciało spokojne, dusza wyje za wolnością."
 Spojrzałam na rysunek zadowolona i zmniejszyłam do wielkości puzderka. Otworzyłam naszyjnik i już miałam włożyć tam kolejną pracę, jednak Kiki miała inne plany. Złapała mój rysunek i zaczęła uciekać. Ruszyłam za nią z zamiarem odzyskania swojej własności, ale ona kompletnie nie dawała za wygraną. Wskoczyła na parapet i uciekła, pędząc po ozdobnych fryzach. Zaklęłam pod nosem i rzuciłam się na łóżko. Ta mysz nigdy nie odwalała takich akcji. Cały czas rozmyślałam, co ją mogło napaść. W końcu, gdy wróciła, złapałam ją i odebrałam swoją własność, ale... to nie był mój rysunek. Przywróciłam kartkę do oryginalnego stanu, podziwiając dzieło. Dopiero po chwili ujrzałam na samym dole wiadomość ,,Natchnienie się odezwało?"

Byłam w szoku tą wiadomością, nie miałam pojęcia, kto to napisał, ale styl rysowania tej osoby uzależniał. Szybko sięgnęłam po kartkę i wzięłam się za rysowanie.

W ten sposób minęła mi całą noc. Oboje jednak nie zdradziliśmy swoich tożsamości. Jedynie co wiedziałam to, że jest szóstorocznym chłopakiem. Postanowiłam, odkryć kim jest nocny artysta, obserwując swój rocznik.

***

Rano na śniadaniu, byłam padnięta jak mops. Nie miałam ochoty na jedzenie, co zauważyła moja koleżanka.

- Iri, co jest? Dobrze się czujesz? - pokiwałam twierdząco w odpowiedzi i upiłam łyk napoju.

Szybko skończyłam swoje "śniadanie" i powlokłam się po rzeczy na lekcje.

Pierwszą miałam HMR, gdzie obserwowałam resztę uczniów. Niestety nikt nie pasował mi do tajemniczego artysty. Do końca lekcji próbowałam skupić się na słowach nauczycielki.

Na każdej lekcji, powtarzałam te same czynności, jednak tak jak na początku na nic nie wpadłam, a jedynie byłam coraz bardziej zmęczona. O 16 czekała mnie lekcja transmutacji, lubiłam ten przedmiot, ale dziś wszystko mi było obojętne. Już na początku lekcji moje oczy zlepiały się, a słowa ludzi nie docierały do uszu. Przymknęłam na chwilę oczy i odleciałam do swojego świata.

<Parker?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz