Ilvermorny School of Witchcraft and Wizardry
poniedziałek, 2 kwietnia 2018
od Dirka cd. Winony
środa, 28 marca 2018
Od Iris CD. Parker
~*~
Efekt mogłam ujrzeć dopiero w nocy. Byłam dumna z siebie, że udało mi się odwzorować widoki. Kątem okna spojrzałam na otwarte okno, w końcu wiosna zaczęła dawać o sobie jakiś znak. Jako, iż zmęczenie nie dawało mi się we znaki, postanowiłam zakraść się do biblioteki. W końcu nie byłam pewna czy to, czego szukam, będzie w księgach dozwolonych do czytania przez uczniów.
Sprawnie wymknęłam się z wieży i już chwilę później pędziłam pomiędzy ciemnymi zakamarkami w stronę biblioteki z dwoma rysunkami. Miałam nadzieję, że uda mi się odnaleźć miejsce z wizji w jednej z ksiąg. Z czasem zwolniłam kroku, aby nikt mnie nie wykrył przez hałas.
Na moje nieszczęście ktoś patrolował korytarz, szybko schowałam się za jakąś rzeźbą. Mało nie dostałam zawału, gdy poczułam, że ktoś obok mnie stoi. Miałam ochotę krzyczeć, ale w porę zakryłam usta dłońmi. Wyszłam z ukrycia, dopiero gdy kroki znacznie ucichły. Dopiero wtedy ujrzałam, na kogo wpadłam. To znowu był ten artysta z gromoptaka.
- Co ty tu robisz? - Szepnęłam, chowając za siebie rysunki.
- Mógłbym cię spytać o to samo. - Przeszywał mnie na wskroś swoim zimnym spojrzeniem.
- Nie ważne i tak mi się śpieszy. - Mruknęłam, wyjmując swoją różdżkę. Na szybko namalowałam na ścianie sokoła i wyobraziłam sobie życie, jako takie zwierzę.
- Co ty wyprawiasz? Chcesz stracić punkty za malowanie po ścia... - Szybko przerwał swoją wypowiedź, widząc, jak rysunek zaczyna się poruszać po ścianie.
- Sprawdź, czy droga do biblioteki jest czysta. Wracaj szybko sokole. - Odparłam pół szeptem, pozwalając mu odlecieć. Zaraz później spojrzałam na chłopaka za mną i wymusiłam krótkie... - Co?
<Parker? Wybacz, że tak długo i słabo napisane. Od ponad 2 tygodni w szpitalu leżę.>
sobota, 24 marca 2018
Od Winony CD Dirka
- Mówisz poważnie? - zapytała Winona wciąż nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
Dirk pokiwał twierdząco głową.
- Dobrze - rzuciła jakby od niechcenia i na powrót zatopiła się w lekturze. To znaczy chciała się zatopić, ale jej myśli odpłynęły już w zupełnie innym kierunku. Wydostały się przez szparę w drzwiach biblioteki i pognały korytarzem. Wspięły się po stromych stopniach, omiotły kilkoro idących donikąd uczniów, aż w końcu dotarły do dormitorium i wślizgnęły w wnętrzności starego kufra stojącego pod łóżkiem Winony. Kufra na którego dnie leżał jej obecnie największy problem. Jej sukienka.
Od Lory CD Francisa
Wszystko stało się tak szybko, że nim się obejrzałam, to już musiałam wybierać sukienkę na bal. Tak bardzo mnie to pochłonęło, że nawet przez chwilę zapomniałam o Chesterze, co wydawałoby się absurdalne, ponieważ ostatnio był to temat, który ani na chwilę nie dawał mi spokoju. Natomiast zamiast tego, teraz Audrey nie dawała mi spokoju.
- Uważam że zdecydowanie powinnaś iść w jakiejś jaskrawej sukience, na przykład czerwonej. Teraz to modny kolor! - Upierała się, robiąc przy tym poważną minę. Przypomniałam sobie jej słowa, patrząc na długą, czarną sukienkę. Na mojej twarzy zawidniał lekki uśmiech. Nie wiedziałam o sukienkach kompletnie nic. Nie wiedziałam czy w czarnej nie będę wyglądała jakoś staro, albo po prostu nieodpowiednio. Dlatego postanowiłam ożywić kreację jakimiś dodatkami, lecz póki co musiałam to zostawić. Może jakiś jaśniejszy pasek? A może jednak być cała na czarno? Przecież mam ciemne oczy, więc może pójdzie w parze. Zanurzyłam się w pościeli i momentalnie do głowy napłynęło mi masę myśli. Jak ja w ogóle poznałam Francisa? Nic nie pamiętam, wszystko stało się tak szybko. Czy mogę mu ufać? Chyba każdy kojarzy go chociażby z ujawnienia działalności Chestera. Czy co do mnie ma podobne plany? Kto wie, może wykorzystuje mnie na swoją korzyść. Zamknęłam oczy i cicho westchnęłam. Czy powinnam być dla niego miła? Poczułam jak materac się ugina. Uchyliłam jedną powiekę i ujrzałam Audrey.
- Myślę że ten Francis to fajny gość i że możesz mu zaufać. Poza tym - zaprosił Cię na bal! - Normalnie jakby mi czytała w myślach i przyszła tylko po to by mi odpowiedzieć. Zerknęłam na młodszą dziewczynę, unosząc jedną brew. Jej jasne loki idealnie grały z jasnymi, zielonkawymi oczami. "Zaprosił Cię na bal". No i co? Czy to argument w tak poważnej sytuacji? Kto wie czy nie zrobił tego, bo musiał.
- A ja myślę że powinnaś dać sobie spokój z myśleniem na takie tematy. - Podniosłam rękę by pobawić się jej włosami, lecz dziewczyna szybko wstała, niezadowolona kolejnymi słowami krytyki. Ja natomiast jedynie wzruszyłam ramionami.
~
Siedziałam na parapecie, próbując rozwiązać wewnętrzny konflikt. Dodawać jakiś pasek? Jak tak to jasny czy ciemny? A może do tej sukienki pasek nie pasuje? Mimo wszystko nie mam jakiejś super figury z nadzwyczajnymi wcięciami w talii, o które tyle dziewczyn się bije. Zdecydowanie za dużo czasu o tym myślę. Priorytetową sprawą, powinien być Chester. Z drugiej strony napłynęła kolejna myśl - gdzie podziewa się Francis oraz czy ma coś nowego w naszej "sprawie". Zadrżałam lekko na myśl o tym jakże ekscytującym spisku. Ni stąd, ni zowąd chłopak pojawił się tuż obok mnie. Spojrzałam na niego zdezorientowana z nutką zdziwienia. Pytanie o sukienkę sprawiło, że jeszcze bardziej się zestresowałam. Niby coś mam, ale jednak nie do końca. Jego lekki uśmieszek sprawił, że poczułam presję szybkiej odpowiedzi. W tej sytuacji najbezpieczniejsze wydało mi się po prostu danie znaku, że nie wszystko skończone, lecz jednocześnie że coś w tej sprawie zostało wszczęte. Dlatego idealną odpowiedzią wydało mi się zwykle "Może". Pewnie nie zabrzmiało to zbyt przyjaźnie, ponieważ jednocześnie powróciło mi do głowy, w jakiej sprawie "trzymamy się" razem. Dlatego naturalne było dla mnie spytanie o Chestera. Było widać jak chłopaka powoli opuszcza pozytywna energia.
- Jutro powinienem już wiedzieć wystarczająco dużo, żeby móc pomyśleć o jakimś konkretnym planie. - Na te słowa wyraźnie się podnieciłam. Wreszcie coś się rozkręca. Jednak to uczucie jak szybko przyszło, tak szybko poszło, bowiem Francis spytał wprost o moje byłe relacje z Chesterem. Przypomniała mi się moja wczorajsza wymiana zdań z Audrey. Czy naprawdę mogę mu zaufać? Czy on nie wykorzysta potem tego przeciwko mnie? Zmierzyłam go wzrokiem, po czym postanowiłam jakoś się od tego wymigać.
- Emm.. Bo wiesz.. To nic takiego. - Powiedziałam drżącym głosem, mając cichą nadzieję że chłopak odpuści. Zamiast tego, uniósł obie brwi, chcąc mi tym zakomunikować, że taka odpowiedź nie przejdzie. Wypuściłam ciężko powietrze. Kitu mu nie wcisnę, bo prędzej czy później i tak dowie się prawdy, co mogłoby zaprzepaścić mój udział w eliminacji wroga. Dlatego zdecydowałam, że powiem tylko tą najważniejszą część.
- No dobra. Tak, łączyło nas kiedyś coś więcej, lecz nigdy nie było to nic oficjalnego. Było to nawet stosunkowo niedawno, bo może jakieś 8 miesięcy temu. Zobaczył że mu ufam i okręcił mnie sobie wokół palca, robiąc ze mnie jeszcze bardziej naiwną, posłuszną mu dziewczynkę. Przy okazji kręcił z mnóstwem innych dziewczyn, ciągle zapewniając mnie że to nic takiego. Wykorzystywał mnie do różnych swoich prywatnych zatargów. Myślę że pokrótce to wyjaśniłam i to wystarczy. - Poruszyłam nerwowo nogami, poprawiając niewygodnie zwisającego włosa. Wpatrywaliśmy się w siebie jeszcze przez dłuższą chwilę, po czym poklepałam go po ramieniu.
- Nie musisz odpowiadać. Czasem tak jest nawet lepiej. - Posłałam mu lekko wymuszony uśmiech, po czym zaczęłam znikać gdzieś w korytarzu, zostawiając go z tyłu. Bardzo chciałam uniknąć wypłynięcia ewentualnych szczegółów na ten temat. Po całym moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Spokojnie Lora, on nie może okazać się taki sam. - Powiedziałam do siebie cicho. - Już jutro bal, a ty nadal nie masz dobranego stroju! - Dopowiedziałam sobie, wciąż idąc przed siebie. Nieoczekiwanie coś pociągnęło mnie za rękę. Usłyszałam tylko pojedyncze słowa, po czym osoba mówiąca zniknęła. Jednocześnie złapał mnie ból brzucha, co skutkowało chwilowym brakiem pewnej dynamiki, która zazwyczaj mi towarzyszyła. Cały incydent trwał zaledwie chwilę, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Coś tu się dzieje i nie jest coś co można od tak zignorować. Tym bardziej że tymi słowami, były "szkoła", "zewnątrz" i "groźba", z czego to pierwsze było wymawiane parę razy z rzędu. Poza tym mówca miał bardzo niespokojny i można być rzec że nawet z odrobiną paniki. Nie miałam pojęcia co robić, więc gdy tylko usłyszałam kroki, udałam się do pokoju. Tam zastałam Audrey, która od razu do mnie skoczyła.
- Znalazłam coś, co na pewno Ci się spodoba! - Powiedziała entuzjastycznie, pokazując jednocześnie długą, granatową sukienkę. Przyjrzałam jej się bliżej. W górnej części miała wyszywane wzory, które tworzyły coś na wzór koronki, która w niektórych miejscach pokrywała również przezroczysty rękaw. Od pasa, a może nawet już tuż pod biustem, zaczynała się gładka część. Dotknęłam ostrożnie materiału. Nie sądziłam że przyjaciółka była w stanie aż tak się zaangażować i znaleźć mi suknię, która naprawdę mi się podobała.
- Z bólem to mówię, ale naprawdę mi się podoba. - Zaśmiałam się, posyłając uśmiech dumnej z siebie dziewczyny. Sukienka jest ciemna, ale nie czarna tak jak chciałam, co chyba będzie wyglądało trochę lepiej. Próbowałam skupić się teraz na tym, lecz w głowie nadal kotłowało mi się od myśli. Kim była ta osoba, co miała na myśli, no i czemu akurat ja? Czy to miało związek z jakimś zupełnie nowym przemycanym obiektem, a może chodziło o coś zupełnie innego? A może to coś, w co zamieszany jest Francis, o którym zrobiło się ostatnio głośniej? Albo dlaczego po tym wszystkim tak bardzo rozbolał mnie brzuch? Te wszystkie myśli tak się nagromadziły w ciągu ostatnich dni, że zupełnie odbierają mi zdrowy rozsądek.
<Francis?>
Od Francisa CD Lory
piątek, 23 marca 2018
od Dirka cd. Winony
środa, 21 marca 2018
Od Lory CD Francisa
- Nie sądzę by Chester pragnął ponownie zawierać jakiekolwiek układy, więc tym razem nie zbiorę na niego tylu rzeczy, w tak krótkim czasie. - Obserwowałam jak chłopak podpiera głowę ręką, jednocześnie analizując jego słowa. Racja, całkowite pozbycie się go ze szkoły, może sprawić niemałą trudność. Poza tym ma wtyki tu i ówdzie, więc jeśli by chciał, to na siłę wywinąłby się ze wszystkiego. Skupiłam się, żeby pomyśleć o sprawie ciut poważniej. Jedną ze słabości niemilca, były kobiety i hazard. Stąd stał się jednym z najbardziej rozsławionych dilerów-przemytników. Więc gdyby ewentualnie ponownie stać się jego bliższą osobą, tylko po to by odegrać się za te wszystkie zmarnowane z nim chwile. W mojej głowie pojawiło się parę innych pomysłów, lecz z zamyślenia szybko wyrwała mnie Audrey.
- To o nim nie chciałaś mi powiedzieć? Nie wygląda na człowieka, którego można by się wstydzić. - Zmrużyła oczy, zmarszczyła brwi i przeszyła mnie podejrzliwym wzrokiem. Z lekkim zakłopotaniem spojrzałam w kierunku Francisa i lekko wzruszyłam ramionami w przepraszającym geście. Chłopak siedział chwilę w ciszy, po czym odezwał się ze stoickim spokojem:
- Swojego partnera na bal się wstydzić?
- T..To nie tak.. Chwila, jak? Partnera na bal? - Obdarowałam chłopaka lekko zdumionym spojrzeniem. Za to na jego twarzy zawitał uśmiech. Trudno określić co naprawdę się za nim kryło. Dało się zauważyć nutę złośliwości, jak i błagania. Nie wypadało mi więc w tej sytuacji przyznać się że o niczym nie wiem. Po dłuższej chwili milczenia, postanowiłam udawać że właśnie tak miało być.
- Aaaa, partnera na bal.. umm, tak, tak, już pamiętam. - Dało się usłyszeć lekkie drżenie mojego głosu. Sytuacja pojawiła się nagle i ani trochę nie byłam na nią przygotowana. Tym razem z tego lekkiego uśmiechu, który wcześniej zdobił twarz chłopaka, zniknęła złośliwość i błaganie, a pojawił się czysto sympatyczny grymas. Szczerze, to naprawdę nie sądziłam że ktokolwiek postanowi mnie zaprosić. Chociaż z drugiej strony nie mogłam być pewna co Francisem kierowało, że po krótkim dniu znajomości, porwał się na taką decyzję. Siedząca obok mnie dziewczyna, otworzyła szeroko buzię. Dało się dostrzec niedowierzanie, pomieszane z zachwytem.
- Czemu nic nie mówiłaś? Jak to się stało że będąc taką samotniczką bez znajomych nagle znalazłaś jakiegoś chłopaka? - Tak - te słowa trafiły podwójnie. Szybko zakryłam jej usta, pragnąc zapobiec wypłynięciu większej ilości upokarzających słów. Czułam że na moją twarz wpływa rumieniec przepełniony wstydem. Mimo wszystko Francis sprawiał wrażenie, jakby nie za bardzo się tym wszystkim przejmował. Wcześniejszy wyraz twarzy pozostawał bez zmian.
- Nie ważne, wybacz za nią. Mam pewien pomysł co do Chestera, ale nie wiem czy mogę mówić to przy tak dużej ilości osób, więc złap mnie przy okazji, jak oboje będziemy sami.. albo chociaż postaraj się. - Powiedziałam przybliżając się do niego tak, by nikt niepożądany tego nie usłyszał. Czas kolacji dobiegał końca, więc chłopak oddalił się w stronę wcześniej zajmowanego przez niego stolika. Razem z Audrey opuściłyśmy pomieszczenie. Nadal byłam lekko zła za to co mówiła, ale czy mogłam coś na to poradzić? Ważniejsze w tym momencie były plany co do Chestera. Wiedziałam że jeśli chce się do niego zbliżyć, to nie mogę zrobić tego od tak, ponieważ wzbudzałoby to jego niepotrzebne podejrzenia. Co jak co, ale jest naprawdę inteligentny. Nie minie chwila, a już znajdzie coś nowego do sprzedawania.. A co jeśli zacząć by to kupować tylko po to, by obrócić to przeciwko niemu? Niee.. to chyba odpada. To może zacząć małą współpracę z jednym z jego "zaufanych" współpracowników? Upchnie się mu parę mniej prawdziwych informacji, albo po prostu powie to co chce usłyszeć i może ulegnie. Zdecydowanie muszę przegadać tą sprawę z Francisem, bo sprawia wrażenie, jakby miał lepszą głowę do takich spraw. Gorzej jeśli nasze przekonywania nic nie dadzą i Chester dowie się o naszym małym spisku. Westchnęłam cicho i znowu spojrzałam na Audrey, która wyglądała na zadowoloną bardziej niż zwykle. Może sięgnąć rady też u niej? Nigdy nie rozmawiałam z nią na tematy typowo spiskowe, a kto wie, może nawet ma więcej oleju w głowie niż my oboje razem wzięci. To też postanowiłam najpierw przedstawić Francisowi, żeby nie działać pochopnie.
<Francis?>